niedziela, 31 sierpnia 2014

5 - I Bleed For You

Nie powiedziała ani słowa, kiedy pielęgniarka weszła do jej sali, pchając przed sobą wózek. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, kiedy ta oznajmiła jej, że zabiera ją na badania. Nawet nie spojrzała na kobietę w średnim wieku, kiedy ona usadzała ją na miejscu i zapinała pasami. Musiała się przyzwyczaić do tego siedziska. Od tej chwili miało to zastąpić jej nogi… Do czasu, gdy ponownie będzie mogła stać o własnych siłach. Czekała ją rehabilitacja, wiedziała o tym, jednak nie miała pojęcia ile czasu będzie musiała się tak męczyć. Ile czasu zajmie jej, zanim będzie w stanie stawiać kroki.

Siedziała ze spuszczoną głową, nie obdarzając swoim spojrzeniem nikogo, a jedynie własne ręce, ułożone na kolanach. Dobrze wiedziała, że ludzie, których mijały w trakcie drogi do gabinetu lekarskiego przypatrywali się jej uważnie. Była dla nich nowością, dziwadłem. Młoda dziewczyna na wózku, w dodatku z różowymi włosami. To przecież nie mogło obejść się bez spojrzeń, które krępowały ją i paraliżowały. Myśl, że nie ma obok niej nikogo znajomego przerażała ją. Strach wyżerał ją od środka. Miała ochotę uciec, ale nie wiedziała gdzie. Nie pamiętała niczego, co pomogłoby przetrwać jej samej w świecie poza budynkiem, w którym aktualnie była, a nie chciała być przeszkodą dla kogoś innego. To przytłoczyłoby ją jeszcze bardziej.

Uniosła wzrok, kiedy w końcu zatrzymała się w miejscu. Zobaczyła prze sobą znajomą już blondynkę, która na jej widok wstała z zajmowanego fotela. Kiwnięciem głowy odprawiła kobietę, która ją tu przywiozła i bez słowa złapała za rączki, prowadząc w kierunku kolejnych drzwi, jakie znajdowały się w pomieszczeniu.

Przez cały ten czas, nie odezwała się nawet słowem. Pozwalała robić sobie badania od tych najprostszych, jak pobranie krwi, po bardziej skomplikowane i czasochłonne, jak rezonans magnetyczny. Nie pytała o nic, była jak marionetka – bez życia. Wystarczyło pociągnąć za sznurek, aby zrobiła to, co ktoś chciał. Wiedziała, że swoim zachowaniem zaniepokoiła lekarkę, ale na ten moment nie potrafiła się zmienić.

-Haruno! – drgnęła, gdy do jej uszu doszedł krzyk wściekłej Tsunade –Co Ty do cholery sobie myślisz?! Że dam Ci się załamać, tak jak po śmierci rodziców?!
-Ja… Ty nie rozumiesz
-Sakuro, martwimy się o Ciebie – odwróciła głowę w stronę, z której doszedł do niej nowy głos.
-Jak widzisz, wezwałam tu Hinatę, aby zabrała Cię do siebie. Twoje wyniki mnie zadowalają, więc wypiszę Cię jeszcze dziś. Musisz jednak wiedzieć, że od jutra zabieramy się za ćwiczenia. Będę przychodzić do Was codziennie po pracy. To zrozumiałe, że nie chcesz nigdzie wychodzić w takiej sytuacji.
-Ja nie mogę. Nie będę się Wam narzucać. Nie chcę być ciężarem. Tsunade, mówiłaś przecież, że wyprowadziłam się od Ciebie. Jeśli mam własne mieszkanie, chcę tam wrócić.
-Ciężarem? Sakura, razem z Naruto traktujemy Cię jak siostrę! Zadecydowaliśmy we dwójkę i to my wyszliśmy z tą propozycją. Nie damy Ci mieszkać samej w takiej sytuacji, postaramy się przywrócić Ci wspomnienia. A mieszkanie? Jest na 3 piętrze w starej kamienicy, jak masz zamiar się tam sama dostać?

Zamilkła, zdając sobie sprawę, że nie wygra tej bitwy. Czuła się źle na myśl, że będzie zdana na łaskę przyjaciół. Nie chciała tego. Nie chciała być traktowana tak, jakby sama nie dała rady nic zrobić. Miała wyrzuty sumienia na samą myśl o tym, jak bardzo poświęcają się dla niej. *Będę tylko kulą u nogi* powtarzała sobie. Wiedziała, że nie poparliby takiego myślenia, ale nie potrafiła inaczej. Według niej, nie zasługiwała na to.

Pożegnała się krótko z kobietą, która zajmowała się nią przez kilka lat. Po znalezieniu się w sali obserwowała, jak pani Uzumaki zbiera wszystkie rzeczy do torby. Szło jej to dość sprawnie, szczególnie, że nie miała dużo przy sobie. Dość szybkim tempem opuściły szpital i znalazły w samochodzie dziewczyny. Po raz kolejny tego dnia zamilkła, zamykając się we własnym świecie myśli. Analizowała ostatnie dwa dni i to, co się w ciągu nich zdarzyło. Poznała tylu ludzi, dowiedziała się trochę o sobie i swoim życiu, jednak czuła pustkę. Coś podpowiadało jej, że brakuje jej czegoś, ale nie miała pojęcia czego.

Wpatrywała się w widok za szybą. Obserwowała uważnie ludzi, których mijały. Dzieci, które biegały wesoło, nie myśląc o tym, jakie okrutne może być życie. Nie musiały się niczym przejmować. Były młode i wolne od wszelkich problemów i zmartwień. Od razu przed oczami stanęło jej wspomnienie, które ukazało się jako pierwsze. Ona też kiedyś taka była. Radosna, otoczona osobami, które martwiły się o nią.

Była tak zamyślona, że nie zorientowała się, kiedy auto stanęło. Ocknęła się z transu, w jaki wpadła dopiero, kiedy poczuła jak przenoszona jest na jej nowy środek transportu. Uważnie przyjrzała się miejscu, w jakim się znalazła. Pokaźnych rozmiarów dom spowodował, że poczuła się jeszcze gorzej, ale przecież nie miała wyboru. Została oprowadzona po wszystkich pomieszczeniach. Jej pokój mieścił się na parterze, wraz z łazienką, która - na jej szczęście posiadała wannę. Musiała nauczyć się radzić sobie sama. Nie chciała być we wszystkim zależna od innych.

-Pojadę szybko do Ciebie i przywiozę trochę rzeczy. Rozgość się i oswój z miejscem, niedługo wrócę, a Naruto będzie po południu.

Drgnęła w momencie, kiedy drzwi się zamknęły. Wzięła głęboki wdech i postanowiła iść za radą. Poruszała się powoli po piętrze, na którym była, uważnie wszystko obserwując. Poznawała dokładnie każdy kąt, każdy zakamarek. Jej serce zabiło niespokojnie, kiedy usłyszała dzwonek. Nie miała pojęcia co robić. Udawać, że nikogo nie ma, czy otworzyć. Słysząc krzyk i uderzenie w drewniane skrzydło zagryzła wargę i podjechała do wejścia. Ostrożnie nacisnęła klamkę, co spowodowało, że przybysz wtargnął w głąb holu, niemal na nią wpadając.

-Gdzie są moje kluczyki, głą… - urwał, kiedy zobaczył kto znajdował się przed nim –Sakura
-Ty – mruknęła, czując, jak strach bierze górę. Słyszała, że byli przyjaciółmi, lecz prawda była taka, że chłopak przerażał ją za każdym razem, kiedy go widziała. Miała wrażenie, że jego oczy czytają z niej jak z otwartej księgi. Zawiesiła na nich wzrok i prawie zadławiła się śliną, kiedy ujrzała ich czerń. Rozpoznała je ze swojego snu. Natychmiastowo poczuła, jak jej czaszkę rozsadza ból, a przed oczami zobaczyła wirujące obrazy.

„Jesteś irytująca”

„Hmph, dlaczego miałbym przyjaźnić się z kimś takim?”

„Czemu nie możesz się ode mnie odwalić?!”

„Haruno, jesteś jeszcze bardziej irytująca niż kiedyś”

Poszczególne słowa huczały w jej głowie, powodując rozdarcie serca. Czemu tak reagowała? Czemu to tak bolało? Dlaczego traktował ją w ten sposób? Czy Naruto ją okłamał? Patrzyła na chłopaka, próbując ukryć to, jak bardzo bała się w tym momencie. Po jego minie wywnioskowała, że nie udało jej się to.

-Ja… - zaczęła, nie wiedząc co ma mówić. Nie musiała nawet kończyć. Mężczyzna, który jeszcze chwilę temu stał przed nią, szybkim krokiem zmierzał w kierunku ulicy, nawet się za siebie nie oglądając.

W szybkim tempie zamknęła drzwi i ukryła twarz w dłoniach. Cała ta sytuacja powodowała, że jej psychika cierpiała. Nie była silna, wręcz przeciwnie. Bała się świata, z którym przyszło jej się mierzyć. Zastanawiała się dlaczego to wszystko spotkało właśnie nią. Czy była złą osobą, dlatego została ukarana? Jeśli tak, dlaczego po prostu nie pozwolili jej umrzeć? Nie rozumiała niczego, była zagubiona. Czuła się jak małe dziecko, które zabłądziło gdzieś po drodze do domu i nie miało pojęcia co robić.

Łzy znaczyły ścieżkę na jej twarzy, ginąc na jej koszulce. Postanowiła, że nie powie nikomu o tej nagłej wizycie. Chciała wymazać ją z głowy jak najszybciej.

***

Leżał na łóżku, wpatrując się w biały sufit pokoju. Myślami błądził do wydarzeń sprzed kilkunastu minut, kiedy to trafił na osobę, jakiej nie chciał widzieć. Nie spodziewał się, że tak szybko wypuszczą ją ze szpitala. Tym bardziej nie spodziewał się, że spotka ją w domu jego blondwłosego przyjaciela. Wiedział, że musi teraz unikać tego miejsca. Nie mogli się widywać, nie chcieli się widywać, nie pozwalano im się widywać… Zobaczył w jej oczach lęk od razu, gdy na niego spojrzała. Wystarczyła sekunda, aby zorientował się jak na nią działa. Nie chciała go tam, był tego świadom. Nie rozumiał jedynie dlaczego w jednym momencie zbladła, jakby miała stracić przytomność już w następnej sekundzie. Wyrwał się z niejakiego transu, gdy zobaczył jak dziewczyna wraca do normalności. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, on niemal biegiem wracał do samochodu.

Przekręcił się na bok, wpatrując się w ekran telefonu. Stchórzył, przyznawał się sam przed sobą. Życie jednak nie jest proste, ani usłane różami. Czasem ranimy bliskich, nieświadomie, lub świadomie, ale co, jeśli w ten sposób próbujemy ich chronić? Co, jeśli sprawy są tak skomplikowane, że nawet my zaplątujemy się we wszystkich zagadkach? Zacisnął dłonie na pościeli, kiedy nawiedziły go niechciane wspomnienia. Odciął się od nich już dawno, dlaczego więc znów do niego wracały?

Dziesięcio-letni chłopiec siedział na kanapie, oglądając kreskówki. Obok niego znajdował się jego wujek. Uwielbiał spędzać z nim czas, dlatego zawsze cieszył się, gdy ten przychodził go pilnować, kiedy jego rodzice i brat nie byli obecni. Tak było i tego dnia. Cała trójka miała wrócić w środku nocy z ważnego spotkania, które decydowało o przyszłości rodzinnego biznesu. Nie spodziewał się tego, co się stanie później.

Grał w gry we własnym pokoju, kiedy do jego uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi, a następnie poddenerwowane głosy. Cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi poszedł do salonu, gdzie ukryty za ścianą próbował cokolwiek usłyszeć. Jak na swój wiek, był mądrym i zdolnym chłopcem, dlatego zrozumienie tematu rozmowy nie przysporzyło mu większych problemów. Jego oczy wypełniły się łzami, które szybko znalazły ujście, a on sam podbiegł do mężczyzn w mundurach, krzycząc niezrozumiałe dla nich słowa.

-To nie prawda! Wujku, powiedz, że to nieprawda! Mama i tata wrócą, tak? Co z Itachim?! Chcę go zobaczyć!

Jego głos załamywał się z każdym wypowiadanym słowem. Upadł na kolana, kiedy zawładnął nim szloch. Funkcjonariusze patrzyli na niego ze współczuciem. Po zamknięciu drzwi poczuł, jak Obito bierze go na ręce, a następnie kładzie w łóżku. Siedział przy nim, głaszcząc go po włosach i szepcząc uspokajające słowa. Był w zbyt wielkim szoku, żeby zareagować inaczej, niż po prostu zasnąć.

(…)

Czternasto-letni chłopak siedział na trawie wraz z przyjaciółmi. To było ich ulubione miejsce, specjalne miejsce, tylko dla ich trójki. Nikt o nim nie wiedział. Nie uśmiechali się, nie biegali, jak zwykli to robić w dzieciństwie. Po prostu siedzieli razem w przyjemnej ciszy. Sama ich obecność była dla niego kojąca. Wystarczała, aby odgonić od niego złe demony. Myślał, że pozbierał się po śmierci rodziców i zaginięciu brata, jednak prawda, której dowiedział się kilka dni wcześniej wstrząsnęła jego układającym się na nowo światem. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochany brat, który był dla niego wzorem od zawsze mógł zrobić coś takiego. Nie mógł uwierzyć, że wiózł ich rodziców pod wpływem alkoholu. Nie docierało do niego, że po wezwaniu karetki zbiegł z miejsca wypadku jak największy tchórz i kryminalista. Właśnie za takiego go teraz miał. Jego umysłem zawładnęła chęć zemsty.

Spojrzał na dziewczynę obok. Cierpiała razem z nim, potrafił wyczytać to z jej twarzy. Zawsze byli ze sobą blisko i był wdzięczny, że była z nim w takiej chwili. To samo myślał o chłopaku, który zajmował miejsce po drugiej stronie. To ich dwójka trzymała go przy normalności.

(…)

Czuł, jak traci oddech na samą myśl o tym, co zrobił. Wydał własnego brata w ręce policji. Nie potrafił inaczej. W głębi serca cieszył się z tego czynu. Dopełnił swojej zemsty za śmierć rodziców. Mógł teraz żyć dalej, bez żadnej presji ciążącej na jego barkach, ale miał wrażenie, że niedługo stanie się coś wielkiego, czemu nie będzie mógł zapobiec.

Tak też było. Dwa dni później dowiedział się o pożarze w domu jego przyjaciółki. Pobiegł tam jak najszybciej. Musiał sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, czy jest cała. Kiedy zobaczył różowe włosy i ich właścicielkę, zamarł. Widząc ją w takim stanie zrozumiał, co się stało. Zrozumiał, że tak jak on sam, straciła dwie najważniejsze dla siebie osoby. Nie podszedł, nie umiał. Obserwował ją z bezpiecznej odległości, gdyż nie wiedział co mógłby powiedzieć.

Godzinę później znalazł na wycieraczce list adresowany do niego. List, który po raz kolejny zburzył jego życie.

Powrócił do rzeczywistości, gdy usłyszał, jak ktoś dobija się do jego drzwi. Powoli zsunął się z zajmowanego miejsca, kierując się do holu. Otworzył drzwi, wpuszczając chłopaka do środka.

-Oddawaj kluczyki, głąbie – blondyn podał mu żądany przedmiot i bez słowa usiadł na krześle w kuchni. Był czymś poddenerwowany, jego palce stukały nerwowo o blat wyspy kuchennej, powodując rozdrażnienie właściciela domu. Nic nie mówił, po prostu mierzył go ostrym spojrzeniem, które kryło w sobie wiele pytań –Dobra, a teraz mów, o co chodzi?
-Musimy porozmawiać – zaczął ostro –I tym razem bez żadnych wymówek!
-Możesz jaśniej? –warknął rozdrażniony, dalej nie wiedząc o co może chodzić.
-O to – drgnął niewidocznie, kiedy zobaczył kawałek listu, który powinien być sekretem –Żądam wyjaśnień!
-Nie muszę Ci się z niczego spowiadać. Skąd to wziąłeś?!
-To chyba nie jest ważne w tej chwili, co Sasuke? Miałeś zamiar mi kiedyś o tym powiedzieć? NAM o tym powiedzieć?
-Nie – odpowiedział szczerze. 

Nie widział sensu, by kłamać w takiej sprawie. Chciał sam rozwiązać tę sprawę, nie mieszając w to nikogo innego. Uważał za zbędne, by informować kogoś o czymś, co dotyczyło jego samego. Cały spokój i opanowanie, jakie w nim było nagle zniknęło. Wszystko za sprawą odkrytej tajemnicy. Nie miał pojęcia w jaki sposób jego przyjaciel zdobył coś, czego tak pilnował, ale miał wrażenie, że poprzedni dzień miał z tym coś wspólnego. Zastanawiał się tylko jak ma wybrnąć z tej sytuacji, nie zdradzając niczego, co mogłoby zagrozić jemu i innym. Nie chciał, żeby ktoś poza nim znał powody jego nagłej zmiany. Nie chciał narażać nikogo na ryzyko związane z posiadaniem pewnych informacji. Jednak widząc zaciętość na twarzy chłopaka zrozumiał, że ten nie odpuści. Nie było o tym mowy. Westchnął, czym zwrócił na siebie uwagę.

-Wiesz dobrze, że nie dam Ci spokoju. To dotyczy Sakurci i Ciebie, więc także i mnie! Jesteśmy przyjaciółmi!
-Przestań to powtarzać! – uniósł się –To tylko i wyłącznie moja sprawa! Nie powinno Cię to interesować! Nie wtrącaj się, a tak będzie lepiej dla nas wszystkich!
-Choć raz nie bądź upartym osłem i współpracuj! To nie jest byle co! O co tu chodzi?!
-Chcesz wiedzieć? – zaśmiał się gorzko –Dobrze, powiem Ci wszystko, nie miej później tylko do mnie pretensji!

Zaczął opowieść od samego początku, od tego, jak wszystko się zaczęło, czyli od śmierci jego rodziców. Nie pomijał żadnego szczegółu, żadnej informacji. Obserwował mimikę blondyna, samemu zaciskając pięści z wściekłości, kiedy myślał o tym, w jakim bagnie się znalazł i w które wciągnął jedną z najcenniejszych dla niego osób. Widział szok, widział smutek, wściekłość. Widział wszystkie emocje, jakie miotały Uzumakim siedzącym naprzeciwko. W tym momencie był gotów zrobić wszystko, tak jak i on. Na pewno nie spodziewał się tego, co usłyszał. Pomimo, że byli niemal jak bracia, nawet on nie wiedział wszystkiego. To było zbyt bolesne, a teraz pod wpływem negatywnych emocji, niemal wszystko wykrzykiwał.

-W dniu… pożaru dostałem list. List, który wyraźnie mówił, że mam trzymać się od niej z daleka, inaczej stanie się coś złego. Inaczej ona zwiędnie, jak kwiat, skończy jak jej rodzice.
-Mieliśmy wtedy 15 lat, odsunąłeś się od niej rok później, prawda?
-Początkowo nie uwierzyłem. Wiedziałem, że Akatsuki to silny gang, jednak byłem pewny, że nie posunęliby się do czegoś takiego. Pamiętasz, kiedy ktoś ją pobił, jak wracała wieczorem do domu? Właśnie wtedy zrozumiałem, że to nie zabawa. Postanowiłem odsunąć się dla jej dobra.
-Dalej tego nie rozumiem, przecież… czemu ona?
-Jesteś takim głąbem, czy tylko udajesz? – posłał mu zirytowane spojrzenie –To rodzaj zemsty na mnie. Wkopałem Itachiego, to przeze mnie siedzi w więzieniu. Dalej tego nie rozumiesz? Stracili silnego członka swojej pieprzonej bandy, to chyba jasne, że będą chcieli się odegrać. Najłatwiej jest uderzyć w najczulszy punkt…

Czekał na reakcję, jakąkolwiek.  W tej chwili spodziewał się wszystkiego. Od ataku złości, po zwykłe stwierdzenie, że dalej to do niego nie dociera. Nawet by się nie zdziwił. Jemu samemu na początku ciężko było przyswoić pewne informacje, jednak z biegiem czasu zrozumiał. To on musiał zakończyć to raz na zawsze.

Wpatrywali się w siebie z różnymi uczuciami. Nie był przygotowany na cios, jaki nadszedł. Złapał się za szczękę, która pulsowała bólem i spojrzał z wściekłością na przyjaciela, który rozmasowywał dłoń. Był przygotowany na atak, ale raczej słowny. Nigdy by nie pomyślał, że ten może uderzyć go inaczej, niż robili to kilka lat wcześniej podczas zwykłych sprzeczek.

-A teraz o co Ci chodzi?! – stanął na równe nogi, gotów do ataku, jak i obrony.
-Jesteś dupkiem – wysyczał –Nie powiedziałeś mi o niczym i zamiast spróbować jej pomóc, po prostu ją od siebie odepchnąłeś, raniąc bardziej, niż cokolwiek mogło to zrobić!
-Co miałem zrobić?! Próbowałem być przy niej, nie skończyło się to dobrze!

Obydwaj krzyczeli na siebie, wymachując rękoma i podnosząc głos jeszcze bardziej. To był ich sposób na rozładowanie emocji, które zebrały się przez ten cały czas. Kilka lat milczenia znalazło w końcu swoje ujście. Poczuł ulgę, kiedy już się uspokoił. Nie przyzna się do tego, ale cieszył się, że komuś w końcu powiedział. Czuł, jak część ciężaru została z niego zdjęta i przekazana dalej.

-Wiem dobrze, że nie powiesz jej tego, na razie to niezbyt dobry pomysł –zamknął oczy –Musisz być przy niej. Akatsuki nie gra czysto, sam widziałeś jak skończyła się Twoja izolacja od niej.
-Ona się mnie boi, Naruto…
-To zmień to! – po tych słowach wyszedł, zostawiając Uchihę samego. Chciał mu dać czas na przemyślenie ich rozmowy. Nie będzie naciskał. Na razie. Sam też musi przespać się i przemyśleć to i owo.

8 komentarzy:

  1. Przeczytane,komentarz później teraz komórka mnie irytuje ^^ a Komputer się zawiesza ;c Do jutra <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo Mari ^^
    Ach ten mój komentarz ^^ Skleroza niby nie boli nie ? ;D Cóż mnie powinna ;o No jak można zapomnieć o obiecanym wcześniej komentarzu ;o Blada jego mać ;D Przemyślałam to i owo. :D
    Rozdział jest hmm ciekawy ale jak mnie drażni ten tchórzliwy Uchiha ! :o No jak tak może uciekać, co? Nawarzył piwa? Niech je wypije do ostatniej kropli. Dziewczyna jest pozbawiona wspomnień, osobowości, a jedyne co pamięta to ból, którym ją obdarzył wielokrotnie. A no i wracając, Tsunade. Ta kobieta ma kopa ;D Wyprowadzi naszą różową na prostą. :) Nie pozwoli się jej załamać razem z Hinatą (chyba, nikt nie wie co siedzi tam w tej Twojej głowie ;d) Kontynuując; NARUTO ! Ach jak dobrze, że ten młotek wkroczył do akcji i ta ich rozmowa. W końcu ten gbur opowiedział komuś o swoim problemie. I dostał w mordkę <3 Za to Cię kocham :D ! Cóż ..;d Wredna Polly bwahahahahah ;3
    I ostatnie słowa blondasa <3 "To zmień to" <3 kuuuźwa ;D Pisz babo :D ! Bo oszaleję z ciekawości o ich losy. Sasydz musi przekonać Saki do siebie :3!
    Rozdział ogółem jest super, akcja w pełni mi odpowiada :3
    Pozdrawiam, życzę weny i lekkiego "pióra' ;3
    Polly-chan ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, widzisz, ja od 4 dni odpisywałam na Twój komentarz, haha.
      Uchiha zawsze był swego rodzaju tchórzem, co poradzisz, no co? ><
      Ha, moja głowa to zagadka, zobaczysz co ja im tu zrobię! *_*
      Piszę, piszę!
      Pozdrawiam ciepło :3
      Mari

      Usuń
  3. Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas :) Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.

    Pozdrawiam, Maya z
    http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! ^_^
    Wpadłam powiadomić cię iż twój blog został właśnie dodany do Lapidarium Narutowskiego. W imieniu załogi LN bardzo dziękuję za wybranie naszego spisu i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów.
    Pozdrawiam! (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Oesu! *.* Komentarz może być chaotyczny za co z góry przepraszam. Wpadłam na bloga już jakiś czas temu i obiecałam sobie, że na niego wrócę. Tak oto jestem, podczas choroby i siedzenia w domu, wpadłam tutaj. Przepraszam, że się tak wyrażę, ale ja pierdolę XD Serio. Nie dobra, może nie pierdolę, ale wiesz o co chodzi. ;-; Piszesz świetnie, na prawdę. Nie wiem co mogę tu takiego o tym napisać, bo o prostu no piszesz genialnie i tyle w temacie XD Fabuła jest wciągająca! (Dlatego cieszę się, że cyztam teraz, a nie od początku, bo widziałam, że miałaś duże przerwy w dodawaniu rozdziałów. CHyba bym tego nie zniosła!) Niby relacje bohaterów są opisane, a jednak one są tak tajemnicze! No po prostu nic tylko czekać na więcej. Szczerze, uwielbiam gdy w opowiadaniach pojawiają się Akatsuki. Więc zdecydowanie na plus. Ale zastanawiam się co oni moga zrobić różowej, skoro Sasuke ma zmienić podejście do Sakury. Może być grubo :D
    Zakończę swój komentarz zapraszając Cię do siebie ^^
    http://ss-konoha-dance.blogspot.com/
    Właśnie, bo tak teraz spojrzałam w górę na odtwarzacz i przypomniało mi się, że miałam napisać, że wybrałaś cudowną piosenkę :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaotyczne rozdziały są najlepsze, więc nic nie szkodzi, haha! Bardzo się cieszę, że tak uważasz, i że podoba Ci się moja historia.
      Co do przerwy to fakt, miałam jedną, dłuższą, ale jest za nami!
      Na bloga z chęcią zajrzę, wrzucę też do linków.
      A piosenka... bardzo dziękuję. :D
      Pozdrawiam ciepło.
      Mari

      Usuń
  6. "-To zmień to!"
    Kocham to zakończenie. W ogóle kocham ten rozdział i opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń