Nie powiedziała ani słowa, kiedy pielęgniarka weszła do jej sali,
pchając przed sobą wózek. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, kiedy ta
oznajmiła jej, że zabiera ją na badania. Nawet nie spojrzała na kobietę w
średnim wieku, kiedy ona usadzała ją na miejscu i zapinała pasami. Musiała się
przyzwyczaić do tego siedziska. Od tej chwili miało to zastąpić jej nogi… Do
czasu, gdy ponownie będzie mogła stać o własnych siłach. Czekała ją
rehabilitacja, wiedziała o tym, jednak nie miała pojęcia ile czasu będzie
musiała się tak męczyć. Ile czasu zajmie jej, zanim będzie w stanie stawiać
kroki.
Siedziała ze spuszczoną głową, nie obdarzając swoim spojrzeniem
nikogo, a jedynie własne ręce, ułożone na kolanach. Dobrze wiedziała, że
ludzie, których mijały w trakcie drogi do gabinetu lekarskiego przypatrywali
się jej uważnie. Była dla nich nowością, dziwadłem. Młoda dziewczyna na wózku,
w dodatku z różowymi włosami. To przecież nie mogło obejść się bez spojrzeń,
które krępowały ją i paraliżowały. Myśl, że nie ma obok niej nikogo znajomego
przerażała ją. Strach wyżerał ją od środka. Miała ochotę uciec, ale nie
wiedziała gdzie. Nie pamiętała niczego, co pomogłoby przetrwać jej samej w
świecie poza budynkiem, w którym aktualnie była, a nie chciała być przeszkodą
dla kogoś innego. To przytłoczyłoby ją jeszcze bardziej.
Uniosła wzrok, kiedy w końcu zatrzymała się w miejscu. Zobaczyła prze
sobą znajomą już blondynkę, która na jej widok wstała z zajmowanego fotela.
Kiwnięciem głowy odprawiła kobietę, która ją tu przywiozła i bez słowa złapała
za rączki, prowadząc w kierunku kolejnych drzwi, jakie znajdowały się w
pomieszczeniu.
Przez cały ten czas, nie odezwała się nawet słowem. Pozwalała robić
sobie badania od tych najprostszych, jak pobranie krwi, po bardziej skomplikowane
i czasochłonne, jak rezonans magnetyczny. Nie pytała o nic, była jak marionetka
– bez życia. Wystarczyło pociągnąć za sznurek, aby zrobiła to, co ktoś chciał.
Wiedziała, że swoim zachowaniem zaniepokoiła lekarkę, ale na ten moment nie
potrafiła się zmienić.
-Haruno! – drgnęła, gdy do jej uszu doszedł krzyk wściekłej Tsunade
–Co Ty do cholery sobie myślisz?! Że dam Ci się załamać, tak jak po śmierci
rodziców?!
-Ja… Ty nie rozumiesz
-Sakuro, martwimy się o Ciebie – odwróciła głowę w stronę, z której doszedł
do niej nowy głos.
-Jak widzisz, wezwałam tu Hinatę, aby zabrała Cię do siebie. Twoje
wyniki mnie zadowalają, więc wypiszę Cię jeszcze dziś. Musisz jednak wiedzieć,
że od jutra zabieramy się za ćwiczenia. Będę przychodzić do Was codziennie po
pracy. To zrozumiałe, że nie chcesz nigdzie wychodzić w takiej sytuacji.
-Ja nie mogę. Nie będę się Wam narzucać. Nie chcę być ciężarem.
Tsunade, mówiłaś przecież, że wyprowadziłam się od Ciebie. Jeśli mam własne
mieszkanie, chcę tam wrócić.
-Ciężarem? Sakura, razem z Naruto traktujemy Cię jak siostrę!
Zadecydowaliśmy we dwójkę i to my wyszliśmy z tą propozycją. Nie damy Ci
mieszkać samej w takiej sytuacji, postaramy się przywrócić Ci wspomnienia. A
mieszkanie? Jest na 3 piętrze w starej kamienicy, jak masz zamiar się tam sama
dostać?
Zamilkła, zdając sobie sprawę, że nie wygra tej bitwy. Czuła się źle
na myśl, że będzie zdana na łaskę przyjaciół. Nie chciała tego. Nie chciała być
traktowana tak, jakby sama nie dała rady nic zrobić. Miała wyrzuty sumienia na
samą myśl o tym, jak bardzo poświęcają się dla niej. *Będę tylko kulą u nogi*
powtarzała sobie. Wiedziała, że nie poparliby takiego myślenia, ale nie
potrafiła inaczej. Według niej, nie zasługiwała na to.
Pożegnała się krótko z kobietą, która zajmowała się nią przez kilka
lat. Po znalezieniu się w sali obserwowała, jak pani Uzumaki zbiera wszystkie
rzeczy do torby. Szło jej to dość sprawnie, szczególnie, że nie miała dużo przy
sobie. Dość szybkim tempem opuściły szpital i znalazły w samochodzie
dziewczyny. Po raz kolejny tego dnia zamilkła, zamykając się we własnym świecie
myśli. Analizowała ostatnie dwa dni i to, co się w ciągu nich zdarzyło. Poznała
tylu ludzi, dowiedziała się trochę o sobie i swoim życiu, jednak czuła pustkę.
Coś podpowiadało jej, że brakuje jej czegoś, ale nie miała pojęcia czego.
Wpatrywała się w widok za szybą. Obserwowała uważnie ludzi, których
mijały. Dzieci, które biegały wesoło, nie myśląc o tym, jakie okrutne może być
życie. Nie musiały się niczym przejmować. Były młode i wolne od wszelkich
problemów i zmartwień. Od razu przed oczami stanęło jej wspomnienie, które
ukazało się jako pierwsze. Ona też kiedyś taka była. Radosna, otoczona osobami,
które martwiły się o nią.
Była tak zamyślona, że nie zorientowała się, kiedy auto stanęło.
Ocknęła się z transu, w jaki wpadła dopiero, kiedy poczuła jak przenoszona jest
na jej nowy środek transportu. Uważnie przyjrzała się miejscu, w jakim się
znalazła. Pokaźnych rozmiarów dom spowodował, że poczuła się jeszcze gorzej,
ale przecież nie miała wyboru. Została oprowadzona po wszystkich
pomieszczeniach. Jej pokój mieścił się na parterze, wraz z łazienką, która - na
jej szczęście posiadała wannę. Musiała nauczyć się radzić sobie sama. Nie
chciała być we wszystkim zależna od innych.
-Pojadę szybko do Ciebie i przywiozę trochę rzeczy. Rozgość się i
oswój z miejscem, niedługo wrócę, a Naruto będzie po południu.
Drgnęła w momencie, kiedy drzwi się zamknęły. Wzięła głęboki wdech i
postanowiła iść za radą. Poruszała się powoli po piętrze, na którym była,
uważnie wszystko obserwując. Poznawała dokładnie każdy kąt, każdy zakamarek.
Jej serce zabiło niespokojnie, kiedy usłyszała dzwonek. Nie miała pojęcia co
robić. Udawać, że nikogo nie ma, czy otworzyć. Słysząc krzyk i uderzenie w
drewniane skrzydło zagryzła wargę i podjechała do wejścia. Ostrożnie nacisnęła
klamkę, co spowodowało, że przybysz wtargnął w głąb holu, niemal na nią
wpadając.
-Gdzie są moje kluczyki, głą… - urwał, kiedy zobaczył kto znajdował
się przed nim –Sakura
-Ty – mruknęła, czując, jak strach bierze górę. Słyszała, że byli
przyjaciółmi, lecz prawda była taka, że chłopak przerażał ją za każdym razem,
kiedy go widziała. Miała wrażenie, że jego oczy czytają z niej jak z otwartej
księgi. Zawiesiła na nich wzrok i prawie zadławiła się śliną, kiedy ujrzała ich
czerń. Rozpoznała je ze swojego snu. Natychmiastowo poczuła, jak jej czaszkę
rozsadza ból, a przed oczami zobaczyła wirujące obrazy.
„Jesteś irytująca”
„Hmph, dlaczego
miałbym przyjaźnić się z kimś takim?”
„Czemu nie możesz
się ode mnie odwalić?!”
„Haruno, jesteś jeszcze
bardziej irytująca niż kiedyś”
Poszczególne słowa huczały w jej głowie, powodując rozdarcie serca.
Czemu tak reagowała? Czemu to tak bolało? Dlaczego traktował ją w ten sposób?
Czy Naruto ją okłamał? Patrzyła na chłopaka, próbując ukryć to, jak bardzo bała
się w tym momencie. Po jego minie wywnioskowała, że nie udało jej się to.
-Ja… - zaczęła, nie wiedząc co ma mówić. Nie musiała nawet kończyć.
Mężczyzna, który jeszcze chwilę temu stał przed nią, szybkim krokiem zmierzał w
kierunku ulicy, nawet się za siebie nie oglądając.
W szybkim tempie zamknęła drzwi i ukryła twarz w dłoniach. Cała ta
sytuacja powodowała, że jej psychika cierpiała. Nie była silna, wręcz
przeciwnie. Bała się świata, z którym przyszło jej się mierzyć. Zastanawiała
się dlaczego to wszystko spotkało właśnie nią. Czy była złą osobą, dlatego
została ukarana? Jeśli tak, dlaczego po prostu nie pozwolili jej umrzeć? Nie
rozumiała niczego, była zagubiona. Czuła się jak małe dziecko, które zabłądziło
gdzieś po drodze do domu i nie miało pojęcia co robić.
Łzy znaczyły ścieżkę na jej twarzy, ginąc na jej koszulce.
Postanowiła, że nie powie nikomu o tej nagłej wizycie. Chciała wymazać ją z
głowy jak najszybciej.
***
Leżał na łóżku, wpatrując się w biały sufit pokoju. Myślami błądził do
wydarzeń sprzed kilkunastu minut, kiedy to trafił na osobę, jakiej nie chciał
widzieć. Nie spodziewał się, że tak szybko wypuszczą ją ze szpitala. Tym
bardziej nie spodziewał się, że spotka ją w domu jego blondwłosego przyjaciela.
Wiedział, że musi teraz unikać tego miejsca. Nie mogli się widywać, nie chcieli
się widywać, nie pozwalano im się widywać… Zobaczył w jej oczach lęk od razu,
gdy na niego spojrzała. Wystarczyła sekunda, aby zorientował się jak na nią
działa. Nie chciała go tam, był tego świadom. Nie rozumiał jedynie dlaczego w
jednym momencie zbladła, jakby miała stracić przytomność już w następnej
sekundzie. Wyrwał się z niejakiego transu, gdy zobaczył jak dziewczyna wraca do
normalności. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, on niemal biegiem wracał do
samochodu.
Przekręcił się na bok, wpatrując się w ekran telefonu. Stchórzył,
przyznawał się sam przed sobą. Życie jednak nie jest proste, ani usłane różami.
Czasem ranimy bliskich, nieświadomie, lub świadomie, ale co, jeśli w ten sposób
próbujemy ich chronić? Co, jeśli sprawy są tak skomplikowane, że nawet my
zaplątujemy się we wszystkich zagadkach? Zacisnął dłonie na pościeli, kiedy
nawiedziły go niechciane wspomnienia. Odciął się od nich już dawno, dlaczego
więc znów do niego wracały?
Dziesięcio-letni
chłopiec siedział na kanapie, oglądając kreskówki. Obok niego znajdował się
jego wujek. Uwielbiał spędzać z nim czas, dlatego zawsze cieszył się, gdy ten
przychodził go pilnować, kiedy jego rodzice i brat nie byli obecni. Tak było i
tego dnia. Cała trójka miała wrócić w środku nocy z ważnego spotkania, które
decydowało o przyszłości rodzinnego biznesu. Nie spodziewał się tego, co się
stanie później.
Grał w gry we
własnym pokoju, kiedy do jego uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi, a następnie
poddenerwowane głosy. Cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi poszedł do salonu,
gdzie ukryty za ścianą próbował cokolwiek usłyszeć. Jak na swój wiek, był
mądrym i zdolnym chłopcem, dlatego zrozumienie tematu rozmowy nie przysporzyło
mu większych problemów. Jego oczy wypełniły się łzami, które szybko znalazły
ujście, a on sam podbiegł do mężczyzn w mundurach, krzycząc niezrozumiałe dla
nich słowa.
-To nie prawda!
Wujku, powiedz, że to nieprawda! Mama i tata wrócą, tak? Co z Itachim?! Chcę go
zobaczyć!
Jego głos załamywał
się z każdym wypowiadanym słowem. Upadł na kolana, kiedy zawładnął nim szloch. Funkcjonariusze
patrzyli na niego ze współczuciem. Po zamknięciu drzwi poczuł, jak Obito bierze
go na ręce, a następnie kładzie w łóżku. Siedział przy nim, głaszcząc go po
włosach i szepcząc uspokajające słowa. Był w zbyt wielkim szoku, żeby zareagować
inaczej, niż po prostu zasnąć.
(…)
Czternasto-letni
chłopak siedział na trawie wraz z przyjaciółmi. To było ich ulubione miejsce,
specjalne miejsce, tylko dla ich trójki. Nikt o nim nie wiedział. Nie uśmiechali
się, nie biegali, jak zwykli to robić w dzieciństwie. Po prostu siedzieli razem
w przyjemnej ciszy. Sama ich obecność była dla niego kojąca. Wystarczała, aby
odgonić od niego złe demony. Myślał, że pozbierał się po śmierci rodziców i
zaginięciu brata, jednak prawda, której dowiedział się kilka dni wcześniej
wstrząsnęła jego układającym się na nowo światem. Nie miał pojęcia co ze sobą
zrobić. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochany brat, który był dla niego wzorem od
zawsze mógł zrobić coś takiego. Nie mógł uwierzyć, że wiózł ich rodziców pod
wpływem alkoholu. Nie docierało do niego, że po wezwaniu karetki zbiegł z
miejsca wypadku jak największy tchórz i kryminalista. Właśnie za takiego go
teraz miał. Jego umysłem zawładnęła chęć zemsty.
Spojrzał na
dziewczynę obok. Cierpiała razem z nim, potrafił wyczytać to z jej twarzy.
Zawsze byli ze sobą blisko i był wdzięczny, że była z nim w takiej chwili. To
samo myślał o chłopaku, który zajmował miejsce po drugiej stronie. To ich
dwójka trzymała go przy normalności.
(…)
Czuł, jak traci
oddech na samą myśl o tym, co zrobił. Wydał własnego brata w ręce policji. Nie
potrafił inaczej. W głębi serca cieszył się z tego czynu. Dopełnił swojej
zemsty za śmierć rodziców. Mógł teraz żyć dalej, bez żadnej presji ciążącej na
jego barkach, ale miał wrażenie, że niedługo stanie się coś wielkiego, czemu
nie będzie mógł zapobiec.
Tak też było. Dwa
dni później dowiedział się o pożarze w domu jego przyjaciółki. Pobiegł tam jak
najszybciej. Musiał sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, czy jest cała.
Kiedy zobaczył różowe włosy i ich właścicielkę, zamarł. Widząc ją w takim
stanie zrozumiał, co się stało. Zrozumiał, że tak jak on sam, straciła dwie
najważniejsze dla siebie osoby. Nie podszedł, nie umiał. Obserwował ją z
bezpiecznej odległości, gdyż nie wiedział co mógłby powiedzieć.
Godzinę później
znalazł na wycieraczce list adresowany do niego. List, który po raz kolejny
zburzył jego życie.
Powrócił do rzeczywistości, gdy usłyszał, jak ktoś dobija się do jego drzwi.
Powoli zsunął się z zajmowanego miejsca, kierując się do holu. Otworzył drzwi,
wpuszczając chłopaka do środka.
-Oddawaj kluczyki, głąbie – blondyn podał mu żądany przedmiot i bez
słowa usiadł na krześle w kuchni. Był czymś poddenerwowany, jego palce stukały
nerwowo o blat wyspy kuchennej, powodując rozdrażnienie właściciela domu. Nic
nie mówił, po prostu mierzył go ostrym spojrzeniem, które kryło w sobie wiele
pytań –Dobra, a teraz mów, o co chodzi?
-Musimy porozmawiać – zaczął ostro –I tym razem bez żadnych wymówek!
-Możesz jaśniej? –warknął rozdrażniony, dalej nie wiedząc o co może
chodzić.
-O to – drgnął niewidocznie, kiedy zobaczył kawałek listu, który
powinien być sekretem –Żądam wyjaśnień!
-Nie muszę Ci się z niczego spowiadać. Skąd to wziąłeś?!
-To chyba nie jest ważne w tej chwili, co Sasuke? Miałeś zamiar mi
kiedyś o tym powiedzieć? NAM o tym powiedzieć?
-Nie – odpowiedział szczerze.
Nie widział sensu, by kłamać w takiej
sprawie. Chciał sam rozwiązać tę sprawę, nie mieszając w to nikogo innego.
Uważał za zbędne, by informować kogoś o czymś, co dotyczyło jego samego. Cały
spokój i opanowanie, jakie w nim było nagle zniknęło. Wszystko za sprawą
odkrytej tajemnicy. Nie miał pojęcia w jaki sposób jego przyjaciel zdobył coś,
czego tak pilnował, ale miał wrażenie, że poprzedni dzień miał z tym coś
wspólnego. Zastanawiał się tylko jak ma wybrnąć z tej sytuacji, nie zdradzając
niczego, co mogłoby zagrozić jemu i innym. Nie chciał, żeby ktoś poza nim znał
powody jego nagłej zmiany. Nie chciał narażać nikogo na ryzyko związane z
posiadaniem pewnych informacji. Jednak widząc zaciętość na twarzy chłopaka
zrozumiał, że ten nie odpuści. Nie było o tym mowy. Westchnął, czym zwrócił na
siebie uwagę.
-Wiesz dobrze, że nie dam Ci spokoju. To dotyczy Sakurci i Ciebie,
więc także i mnie! Jesteśmy przyjaciółmi!
-Przestań to powtarzać! – uniósł się –To tylko i wyłącznie moja
sprawa! Nie powinno Cię to interesować! Nie wtrącaj się, a tak będzie lepiej
dla nas wszystkich!
-Choć raz nie bądź upartym osłem i współpracuj! To nie jest byle co! O
co tu chodzi?!
-Chcesz wiedzieć? – zaśmiał się gorzko –Dobrze, powiem Ci wszystko,
nie miej później tylko do mnie pretensji!
Zaczął opowieść od samego początku, od tego, jak wszystko się zaczęło,
czyli od śmierci jego rodziców. Nie pomijał żadnego szczegółu, żadnej
informacji. Obserwował mimikę blondyna, samemu zaciskając pięści z wściekłości,
kiedy myślał o tym, w jakim bagnie się znalazł i w które wciągnął jedną z
najcenniejszych dla niego osób. Widział szok, widział smutek, wściekłość.
Widział wszystkie emocje, jakie miotały Uzumakim siedzącym naprzeciwko. W tym
momencie był gotów zrobić wszystko, tak jak i on. Na pewno nie spodziewał się
tego, co usłyszał. Pomimo, że byli niemal jak bracia, nawet on nie wiedział
wszystkiego. To było zbyt bolesne, a teraz pod wpływem negatywnych emocji,
niemal wszystko wykrzykiwał.
-W dniu… pożaru dostałem list. List, który wyraźnie mówił, że mam
trzymać się od niej z daleka, inaczej stanie się coś złego. Inaczej ona
zwiędnie, jak kwiat, skończy jak jej rodzice.
-Mieliśmy wtedy 15 lat, odsunąłeś się od niej rok później, prawda?
-Początkowo nie uwierzyłem. Wiedziałem, że Akatsuki to silny gang,
jednak byłem pewny, że nie posunęliby się do czegoś takiego. Pamiętasz, kiedy
ktoś ją pobił, jak wracała wieczorem do domu? Właśnie wtedy zrozumiałem, że to
nie zabawa. Postanowiłem odsunąć się dla jej dobra.
-Dalej tego nie rozumiem, przecież… czemu ona?
-Jesteś takim głąbem, czy tylko udajesz? – posłał mu zirytowane
spojrzenie –To rodzaj zemsty na mnie. Wkopałem Itachiego, to przeze mnie siedzi
w więzieniu. Dalej tego nie rozumiesz? Stracili silnego członka swojej
pieprzonej bandy, to chyba jasne, że będą chcieli się odegrać. Najłatwiej jest
uderzyć w najczulszy punkt…
Czekał na reakcję, jakąkolwiek. W tej chwili spodziewał się wszystkiego. Od
ataku złości, po zwykłe stwierdzenie, że dalej to do niego nie dociera. Nawet
by się nie zdziwił. Jemu samemu na początku ciężko było przyswoić pewne
informacje, jednak z biegiem czasu zrozumiał. To on musiał zakończyć to raz na
zawsze.
Wpatrywali się w siebie z różnymi uczuciami. Nie był przygotowany na
cios, jaki nadszedł. Złapał się za szczękę, która pulsowała bólem i spojrzał z
wściekłością na przyjaciela, który rozmasowywał dłoń. Był przygotowany na atak,
ale raczej słowny. Nigdy by nie pomyślał, że ten może uderzyć go inaczej, niż
robili to kilka lat wcześniej podczas zwykłych sprzeczek.
-A teraz o co Ci chodzi?! – stanął na równe nogi, gotów do ataku, jak
i obrony.
-Jesteś dupkiem – wysyczał –Nie powiedziałeś mi o niczym i zamiast
spróbować jej pomóc, po prostu ją od siebie odepchnąłeś, raniąc bardziej, niż
cokolwiek mogło to zrobić!
-Co miałem zrobić?! Próbowałem być przy niej, nie skończyło się to
dobrze!
Obydwaj krzyczeli na siebie, wymachując rękoma i podnosząc głos
jeszcze bardziej. To był ich sposób na rozładowanie emocji, które zebrały się
przez ten cały czas. Kilka lat milczenia znalazło w końcu swoje ujście. Poczuł
ulgę, kiedy już się uspokoił. Nie przyzna się do tego, ale cieszył się, że
komuś w końcu powiedział. Czuł, jak część ciężaru została z niego zdjęta i
przekazana dalej.
-Wiem dobrze, że nie powiesz jej tego, na razie to niezbyt dobry
pomysł –zamknął oczy –Musisz być przy niej. Akatsuki nie gra czysto, sam
widziałeś jak skończyła się Twoja izolacja od niej.
-Ona się mnie boi, Naruto…
-To zmień to! – po tych słowach wyszedł, zostawiając Uchihę samego.
Chciał mu dać czas na przemyślenie ich rozmowy. Nie będzie naciskał. Na razie.
Sam też musi przespać się i przemyśleć to i owo.
Przeczytane,komentarz później teraz komórka mnie irytuje ^^ a Komputer się zawiesza ;c Do jutra <3
OdpowiedzUsuńOhayo Mari ^^
OdpowiedzUsuńAch ten mój komentarz ^^ Skleroza niby nie boli nie ? ;D Cóż mnie powinna ;o No jak można zapomnieć o obiecanym wcześniej komentarzu ;o Blada jego mać ;D Przemyślałam to i owo. :D
Rozdział jest hmm ciekawy ale jak mnie drażni ten tchórzliwy Uchiha ! :o No jak tak może uciekać, co? Nawarzył piwa? Niech je wypije do ostatniej kropli. Dziewczyna jest pozbawiona wspomnień, osobowości, a jedyne co pamięta to ból, którym ją obdarzył wielokrotnie. A no i wracając, Tsunade. Ta kobieta ma kopa ;D Wyprowadzi naszą różową na prostą. :) Nie pozwoli się jej załamać razem z Hinatą (chyba, nikt nie wie co siedzi tam w tej Twojej głowie ;d) Kontynuując; NARUTO ! Ach jak dobrze, że ten młotek wkroczył do akcji i ta ich rozmowa. W końcu ten gbur opowiedział komuś o swoim problemie. I dostał w mordkę <3 Za to Cię kocham :D ! Cóż ..;d Wredna Polly bwahahahahah ;3
I ostatnie słowa blondasa <3 "To zmień to" <3 kuuuźwa ;D Pisz babo :D ! Bo oszaleję z ciekawości o ich losy. Sasydz musi przekonać Saki do siebie :3!
Rozdział ogółem jest super, akcja w pełni mi odpowiada :3
Pozdrawiam, życzę weny i lekkiego "pióra' ;3
Polly-chan ~
Ha, widzisz, ja od 4 dni odpisywałam na Twój komentarz, haha.
UsuńUchiha zawsze był swego rodzaju tchórzem, co poradzisz, no co? ><
Ha, moja głowa to zagadka, zobaczysz co ja im tu zrobię! *_*
Piszę, piszę!
Pozdrawiam ciepło :3
Mari
Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas :) Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maya z
http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/
Cześć! ^_^
OdpowiedzUsuńWpadłam powiadomić cię iż twój blog został właśnie dodany do Lapidarium Narutowskiego. W imieniu załogi LN bardzo dziękuję za wybranie naszego spisu i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów.
Pozdrawiam! (:
Oesu! *.* Komentarz może być chaotyczny za co z góry przepraszam. Wpadłam na bloga już jakiś czas temu i obiecałam sobie, że na niego wrócę. Tak oto jestem, podczas choroby i siedzenia w domu, wpadłam tutaj. Przepraszam, że się tak wyrażę, ale ja pierdolę XD Serio. Nie dobra, może nie pierdolę, ale wiesz o co chodzi. ;-; Piszesz świetnie, na prawdę. Nie wiem co mogę tu takiego o tym napisać, bo o prostu no piszesz genialnie i tyle w temacie XD Fabuła jest wciągająca! (Dlatego cieszę się, że cyztam teraz, a nie od początku, bo widziałam, że miałaś duże przerwy w dodawaniu rozdziałów. CHyba bym tego nie zniosła!) Niby relacje bohaterów są opisane, a jednak one są tak tajemnicze! No po prostu nic tylko czekać na więcej. Szczerze, uwielbiam gdy w opowiadaniach pojawiają się Akatsuki. Więc zdecydowanie na plus. Ale zastanawiam się co oni moga zrobić różowej, skoro Sasuke ma zmienić podejście do Sakury. Może być grubo :D
OdpowiedzUsuńZakończę swój komentarz zapraszając Cię do siebie ^^
http://ss-konoha-dance.blogspot.com/
Właśnie, bo tak teraz spojrzałam w górę na odtwarzacz i przypomniało mi się, że miałam napisać, że wybrałaś cudowną piosenkę :D
Pozdrawiam.
Chaotyczne rozdziały są najlepsze, więc nic nie szkodzi, haha! Bardzo się cieszę, że tak uważasz, i że podoba Ci się moja historia.
UsuńCo do przerwy to fakt, miałam jedną, dłuższą, ale jest za nami!
Na bloga z chęcią zajrzę, wrzucę też do linków.
A piosenka... bardzo dziękuję. :D
Pozdrawiam ciepło.
Mari
"-To zmień to!"
OdpowiedzUsuńKocham to zakończenie. W ogóle kocham ten rozdział i opowiadanie <3